piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 7

Policjant- jest to najniższy stopień w Ministerstwie Magi. Jest odpowiedzialny za łapanie bandytów, którzy dokonali mało poważne przestępstwa.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Tak, bo inaczej nie przestanę o tym myśleć. Zacznę od początku. Gdy wróciłam do domu nie mogłam znaleźć sobie miejsca, więc postanowiłam się przejść. Nagle usłyszałam kobiecy głos :”Nie idź tam.”. Już miałam zawrócić, gdy  ktoś złapał mnie za rękę. Chciałam uciekać, jednak oni byli zbyt silni. Wołałam o pomoc, ale nikt nie przychodził. W pewnym momencie pojawił się on. Wyglądał jak normalny człowiek. Ja wiem, że to był on, poznałam go. Tak samo wyglądał na jednym ze zdjęć w Twoim albumie. Ja wiem, że on nie żyje, ale to był on-powiedziała roztrzęsiona kobieta.
-Kochanie uspokój się. Jaki „on”?
-Tata.
-Nie, kochanie. Musiało Ci się przywidzieć.
Do sali wszedł policjant.
-Mogę panią poprosić na moment. Musi pani coś zobaczyć- swoje słowa skierował do Hermiony.
-Tak oczywiście. Zaraz wrócę- dodała po chwili w stronę swojej córki.
Miona poszła razem z policjantem do gabinetu ordynatora, gdzie znajdowało się więcej osób ze służb porządkowych.
-To nagranie z pobliskiego monitoringu.
Hermiona oglądała film ze łzami w oczach. Jak oni mogli tak bić jej córkę. Naglę nie wiadomo kto ani co, zaczęło atakować przestępców. Kobieta nie wytrzymała i wybiegła z gabinetu w kierunku łazienki. Zamknęła się  w jednej z kabin. Zemdlałą.
Znalazła się nad morzem w Chorwacji. Spędziła tu najpiękniejsze wakacje w życiu. Siedziała w białej kawiarence na plaży. Nagle podszedł do niej mężczyzna i usiadł obok. Nie widziała jego twarzy, bo patrzył w inną stronę. W pewnym momencie przybysz obrócił głowie i spojrzeli sobie w oczy.
-Obiecałaś mi.
-Wiem, ale to nie moja wina.
-Mogłaś przewidzieć jej reakcję i temu zapobiec.
-Przecież wiesz, że ją kocham i nie dopuściłabym, żeby ktoś ją skrzywdził.
-Obiecałaś mi-po tych słowach mężczyzna zniknął, zostawiając kobietę z jej myślami.
Czy rzeczywiście mogła temu zapobiec? Czy jest złą matką? Czy on ma racje? Przecież ona mu obiecała.  Nagle zerwał się sztorm. Hermiona zamrugała i po otworzeniu oczu zobaczyła, że znajduje się w białym pomieszczeniu. Zaczęła się rozglądać. Zobaczyła, że na łóżku obok siedzi jej córka, a na krześle pomiędzy nimi siedzi Ginny.
-Co się stało?-zapytała Miona.
-Zemdlałaś w łazience. Wiesz jakiego stracha mi napędziłaś nie wracając przez 5 godzin- powiedziała z wyrzutem Dramiona.
-Przepraszam.
-Jak się czujesz? – tym razem odezwała się Ginny.
-Jakby ktoś uderzył mnie cegłówką w tył głowy.
-To pewnie, dlatego że, ja upadając, zahaczyłaś głową o klamkę.
 -Dramiono masz racje.
-Z czym mam rację?
Młoda panna Granger nie poznała tego dnia odpowiedzi na zadane pytanie, gdyż jej mama znowu straciła przytomność. Ocknęła się dopiero następnego dnia po południu.
-Chodziło mi o to, że Twój tata Cię uratował.
-Skąd wiesz.
-Intuicja mi podpowiada.
-Chciałabym dokończyć „historię”. Mogę?
-Tak.
-Więc poja…
-Nie zaczyna się zdania od „więc”.
-Widzę, że głowa Cię już nie boli- po tym stwierdzeniu kobiety roześmiały się.
-Pojawił się nie wiadomo skąd. Zaczął rzucać czary na tych facetów. Gdy wszyscy uciekli, podszedł do mnie, pocałował mnie w czoło. Popatrzył mi w oczy, szepnął do ucha: „ Kocham Cię”, po czym zniknął. Nic więcej nie pamiętam.
W tej chwili do Sali weszła pielęgniarka, aby zmienić pacjentkom opatrunki. Kobiety spędziły w szpitalu kilka dni. Codziennie odwiedzali je Ginny, Diabeł, Amelka i John. Gdy Hermiona wróciła do domu zobaczyła …
 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------Dedykacja dla wszystkich, którzy potrafią cieszyć się z uśmiechu na twarzy bliskiej osoby.  Ps. Podziękowania dla bety:)

2 komentarze:

  1. Mówiłam Ci już, że rozdział megaaa słodki :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ale jak mogłaś w takim momencie przerwać ?! Jak !? Pisz szybko i nie trzymaj mnie w napięciu bo nie wytrzymam. Pozdrawiam i życzę weny. M.

    OdpowiedzUsuń