sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 10 cz.1.

Trzeci rozdział w tym tygodniu (co Wy na to, aby do końca sierpnia była taka częstotliwość?). Dedykacja dla wszystkich czytelników:) Mam nadzieję, że weekend macie udany. Oczywiście podziękowania dla bety- Catty.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kobiety pożegnały się. Hermiona weszła do domu przyjaciół i zastała przepiękny widok. Na kanapie siedzieli przytuleni Ginny i Blaise. Oboje spali.
-Przecież mieliście nie czekać- powiedziała szeptem Hermiona.
Podeszła do nich na palcach. Rzuciła zaklęcie, aby na ścianie przestały lecieć wiadomości. Gdy ściana wróciła do swojego naturalnego stanu, Miona nakryła Zabini’ch kocem i poszła do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko. „Chwilę poleżę i pójdę się przebrać”-pomyślała. Jednak minutę później spała.
-Znowu jestem na tej stacji-powiedziała Hermiona. Nic więcej nie dodała, tylko wybiegła z myślą ”Tym razem zdążę” . Gdy opuściła budynek, upadła na kolana. To co zobaczyła, spowodowało, że opuściły ją siły. Kiedy łzy jej się skończyły, wrzasnęła, jak tylko mogła najgłośniej. Była zła na wszystko i wszystkich, ale przede wszystkim na siebie. „Znowu nie zdążyłam.”
Hermiona gwałtownie usiadła na łóżku. Cała była spocona.  Ciężko dyszała. Zaczęła płakać. Naglę usłyszała kobiecy głos. Ten sam, co w domu. „To nie Twoja wina”.  Do pokoju wpadli jak burza gospodarze.  Ginny domyśliła się, co się stało. Przytuliła Hemionę.
-Spokojnie. To był tylko sen-próbowała pocieszyć swoją przyjaciółkę pani Zabini.
Hermiona odsunęła się trochę od Ginny.
-Znowu nie zdążyłam.
Zabini usiadł koło Hermiony na łóżku i ścisnął mocno jej rękę, po czym  powiedział:
-Hermiono nikt nie ma  do  Ciebie pretensji. To było tyle lat temu. Czas, abyś sama sobie wybaczyła.
-To on powinien był pójść zapłacić za benzynę.
-Wtedy to Ty byś zginęła.
Przez kolejną godzinę nikt się nie odzywał. Zabini wiedzieli, że Miona musi to przemyśleć.  Koło 8 rano Hermiona przebrała się w dres. Potem zeszła do kuchni, gdzie Ginny przygotowała śnadaie. Małżeństwo siłą próbowało wepchnąć croissant’a Mionie.
-Naprawdę nie jestem głodna.
-Kiedy ostatnio coś jadłaś?
-Wczoraj w szpitalu.
-Czyli zaraz minią 24 h.  Odwołuję się do Twojego rozsądku.
-No dobra-Hermiona powoli zaczęła jeść rogalika.- Nie powinieneś być w pracy?
-Wziąłem wolne, bo chciałem spędzić czas z moimi ulubionymi  damami.
-Ulubionymi? Coś sugerujesz Zabini? –powiedziała Ginny, wymachując swojemu mężowi chochlą przed nosem.
-Znaczy….

1 komentarz:

  1. Jeśli chodzi o częstotliwość - bardzo chętnie, jak dla mnie mogą być nawet częściej :D
    Bardzo mnie ciekawi, jak wyjaśnisz pojawienie się tego tajemniczego głosu... Mam nadzieję, że długo nie każesz nam czekać :)

    OdpowiedzUsuń