------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy weszła do pomieszczenia, usiadła na łóżku, wyciągnęła
telefon i zadzwoniła do Pansy. Kobieta
nie odebrała. Hermiona siedziała z komórką w ręce i zastanawiała się, czy
spróbować jeszcze raz. Rozmyślenia Miony przerwał wibrujący w jej dłoni
telefon. Na ekranie wyświetlił się
napis: ”Pansy”.
-Cześć-powiedziała panna Granger.
-Witaj Mionuś, w czym mogę Ci pomóc?
-Chciałabym się spotkać.
-Masz czas dzisiaj?
-Tak.
-To o dwudziestej w naszym ulubionym miejscu?
-Jasne. Pa.
-Do zobaczenia.
Miona zobaczyła, że ma ponad godzinę do wyjścia. Postanowiła
wziąć relaksacyjną kąpiel z solami i pianą, w czasie, której będzie
zastanawiała się, jak rozpocząć trudną rozmowę z przyjaciółką. Po 30 minutach wyszła z łazienki, na twarzy
miała lekki makijaż. Podeszła do
walizki. Wyciągnęła z niej czarną sukienkę i szpilki w tym samym kolorze. Ze
smutkiem pomyślała, że to już ostatni dzwonek, jeśli chodzi o taki styl
ubierania. Do małej, czarnej torebki
wrzuciła podstawowe rzeczy: chusteczki higieniczne, okulary słoneczne, szminkę, portfel i
komórkę, którą wyłączyła. Hermiona nie chciał, aby ktokolwiek przeszkadzał jej
w czasie rozmowy, która ją czekała.
Zeszła na dół. W kuchni zastała państwo Zabini, którzy zajęci byli
całowaniem. Ginny zorientowała się, że
nie są sami w pomieszczeniu i oderwała się od ust swojego męża.
-O Miona, właśnie miałam iść po Ciebie, bo kolacja jest już
gotowa, ale po Twoim stroju wnioskuję, iż raczej dzisiaj nie będziesz jadła z
nami.
-Umówiłam się z Pansy.
-O której wrócisz?
Hermiona chciała powiedzieć, że nie musi się tłumaczyć, bo
jest pełnoletnia. Na szczęście w porę się ugryzła w język. Nie chciała sprawić
przykrości Zabini’m, którzy bez problemu przygarnęli ją. Mionie było przykro, że jej przyjaciele nie
mają własnych dzieci, dlatego znosiła cierpliwie, ich przejawy rodzicielskie w
stosunku do niej.
- Koło północy. Nie czkajcie na mnie.
-A jak wejdziesz?
-Mam klucze, które dałaś mi „na wszelki wypadek”.
-Powodzenia.
-Nie dziękuję.
Po tych słowach panna Granger opuściła domek przyjaciół i
poszła na jego tyły. Tam teleportowała się do Paryża. Ruszyła w kierunku ich
ulubionej kawiarenki na dach. Pansy jeszcze nie było, więc Miona usiadła przy
stoliku. Z głośników zaczęła lecieć jej ulubiona piosenka.
Zaz Je Veux
Dajcie mi apartament w Ritzu,
ja go nie chcę!
Biżuterię od Chanel,
ja jej nie chcę!
Dajcie mi limuzynę,
co z nią zrobię? papalapapapala
Podarujcie mi służbę,
co z nimi zrobię?
Dworek w Neufchatel,
to nie dla mnie.
Podarujcie mi Wieżę Eiffla,
co z nią zrobię? papalapapapala
Refren:
Ja chcę miłości, radości, dobrego humoru,
to nie wasze pieniądze uczynią mnie szczęśliwą,
chcę umrzeć z ręką na sercu papalapapapala
Idźmy razem, odkrywajmy mą wolność,
zapomnijcie więc wszystkie wasze frazesy,
witajcie w mej rzeczywistości!
Mam dość waszych dobrych manier,
to za dużo dla mnie!
Ja jem rękami
i taka właśnie jestem!
Mówię otwarcie i jestem szczera
wybaczcie mi!
Kończę z hipokryzją,
ja rzucam to!
Mam dość napuszonych słów!
Patrzcie na mnie
nie chcę tych wszystkich waszych manier
i taka właśnie jestem.
(taka właśnie jestem)
papalapapapala
Refren:
Ja chcę miłości, radości, dobrego humoru, to nie wasze
pieniądze uczynią mnie szczęśliwą, chcę umrzeć z ręką na sercu papalapapapala
idźmy razem, odkrywajmy mą wolność, zapomnijcie więc wszystkie wasze frazesy,
witajcie w mej rzeczywistości!
Gdy zabrzmiały ostatnie nuty utworu do stolika podeszła
Pansy. Hermiona wstała i przytuliła się do przyjaciółki.
-Przepraszam za spóźnienie, ale poszłam jeszcze do domu po
to-ręką wskazała album ze zdjęciami.
-Nic nie szkodzi. Też dopiero co przyszłam.
-O czym chciałaś porozmawiać?
W tym momencie podeszła do nich kelnerka. Obydwie panie
zamówiły latte macchiato. Gdy pracownica kawiarenki poszła przygotować
zamówienie, kobiety wróciły do rozmowy.
-Zaczęłam „wtajemniczać Dramione”.
-Ja też zaczęłam opowiadać Daisy o naszej przeszłości.
-Ostatnio mówiłam córce o Tobie. Dramiona chciałaby
porozmawiać z Daisy.
-Jeszcze nie doszłam do tego momentu, ale obiecuję, że jak
to zrobię to dam Ci znać, ok?
-Dzięki.
-Co poza tym?
-Zamieszkałam u Zabini’ch na jakiś czas. Ostatnio miałam
drobne problemy zdrowotne, ale to nie jest istotne. Dramiona szykuje ślub.
–Miona nie wspominała o tym, co spotkało jej córkę, aby nie denerwować Pansy,
która na pewno by to mocno przeżyła.-A u Ciebie?
-Też dobrze. Za miesiąc przechodzę na emeryturę. U Daisy też
w porządku. Poznała ostatnio faceta i ma nadzieję, że będzie z tego coś
więcej. Co powiesz na to, abyśmy sobie
powspominały?
-Chętnie.
Podeszła do nich kelnerka z kawami. Gdy Pansy otworzyła
portfel wypadła z niego zawieszka w
kształcie smoka. Kiedy kelnerka odeszła.
Pansy wzięła zawieszkę do ręki i zaczęła się nią bawić. Kobiety zapomniały, że
miały oglądać album.
-Widzę, że ciągle ją masz-powiedziała Hermiona, po czym
wyciągnęła spod sukienki taką samą. Zawieszka wisiała na jej szyi na czarnym
rzemyku.
-Ty też-odpowiedziała przyjaciółka Miony. Wyciągnęła rękę z
zawieszką w stronę Granger-Wydaje mi się, że Ty ją powinnaś mieć.
-Sądzę, że Draco by się ucieszył wiedząc, iż Ty ją masz. – powiedziała
Hermiona, po czym się uśmiechnęła. –Pamiętam, jak mi dał moją. Przyniósł mi
śniadanie do łóżka. Chciałam posłodzić herbatę, a w cukierniczce, zamiast
cukru, była ta zawieszka. Gdy ją zobaczyłam, spojrzałam na niego pytającym
wzrokiem. Pokazał mi wtedy swoją rękę, na której, do jego czarno-białej
bransoletki z muliny, była
przymocowana taka sama zawieszka .
Powiedział :” Chcę, żebyśmy mieli taki „znak naszej miłości””. Po tych słowach,
wyjął z cukierniczki zawieszkę, która była przeznaczona dla mnie i przyłożył ją
do swojej. Zawieszki zmieniły się w serce, w którym był napis” For ever”. Obiecaliśmy sobie wtedy, że zawsze będziemy
razem.
Pansy podsunęła Hermionie chusteczkę, gdyż panna Granger w
czasie opowieści zaczęła szlochać. Podziękowała przyjaciółce i kontynuowała.
-Ja dotrzymałam słowa a on nie.
Miona przez jakiś czas się nie odzywała. Pansy nie chciała
przerywać przemyśleń przyjaciółce. Ona, jak się później okazało, jako jedyna
oddała całe serce Draco. Przecież Pansy
i ta trzecia wyszły potem za mąż. Naglę
Hermiona się odezwała:
-Koniec płakania. Chciałam dzisiaj porozmawiać z Tobą o
Draco, ale nie chcę psuć naszego spotkania, wiec tę część rozmowy, o ile się
zgodzisz, dokończymy innym razem.
-Oczywiście. Na emeryturze będę miała więcej czasu, więc mam
nadzieję, że będziemy się częściej spotykać.
-Może wreszcie uda
nam się obejrzeć album, który
przyniosłaś-powiedziała Hermiona.
Jakiś czas później.
-O zobaczy tam z tyłu siedzi Agapit- zauważyła Miona.
-Imię oznacza „kochany”, a był z niego straszny i
niegrzeczny potwór- dodała Pansy. Obie kobiety wybuchły śmiechem. Śmiały się
tak głośno, że zwróciły uwagę
pracowników lokalu.
-Następnym razem opowiem o nim Dramionie.
Do kobiet podeszła kelnerka.
-Muszę panie prosić o opuszczenie kawiarenki, bo zamykam.
Przyjaciółki wzięły swoje rzeczy i wyszły.
- Było wspaniale i zabawnie. Jakby ktoś mi powiedział 36 lat
temu, że będziemy się dobrze bawić bez wygłupiania w barach, to bym go śmiechem
zabiła. To co, następnym razem widzimy
się w Moskwie?
-Chętnie. Co do terminu, to się zdzwonimy-powiedział Pansy.
Kobiety pożegnały się. Hermiona weszła do domu przyjaciół i
zastała…
Świetne ! :D
OdpowiedzUsuńAle znowu przerywasz w takim momencie...
Udusić Cię to mało :)
Znowu ?! Naprawdę !? Dziękuję za dedykację. Świetnie piszesz i słowo daję, że gdybym nie uwielbiała tak Twojego bloga to poprosiłabym Twoją betę o uduszenie Cię. Czekam na kolejny. M.
OdpowiedzUsuńjejku, nie cierpię zakończeń w takich momentach. kogo tam zobaczyła, ja się pytam? XD eh, po Tobie można spodziewać się wszystkiego :P poza tym oryginalny pomysł z tą pioseneczką, taki miły dodatek. a rozdział, jak zwykle, świetny :) prawie się popłakałam na tym momencie z zawieszką :3
OdpowiedzUsuńrzeczywiście nie dzieje się nic wielkiego, ale jest nastrojowo i klimatycznie, takie babskie pogaduszki :P podoba mi się to :)
cóż, nie pozostaje mi nic innego jak czekać na nową notkę
pozdrawiam i życzę weny ♥