czwartek, 31 października 2013

Miniaturka 11 cz.2.

Hejka :D Tak, jak obiecałam, dodaję kolejną i zarazem ostatnią część Miniaturki 11. 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Czekając na swoją kolej, zobaczyła wiele rzeczy, które dały jej do myślenia np. Dzieci po wizycie u lekarza, czekające na wejście do drugiego gabinetu, w którym szczepiono. Nie lepiej byłoby, gdyby badanie i szczepienie odbywało się w jednym gabinecie?  Dzieciaki mniej by się stresowały . Ale najlepszym rozwiązaniem byłoby rozbicie rejonu przychodni na mniejsze części, i aby każda „podzielnica”  miała inny termin. Hermionie chciało się płakać, gdy patrzyła na przerażoną pięciolatkę, która pół godziny temu wyszła od lekarza, a teraz czekała na wkucie. W między czasie przyszło małżeństwo z dwójką dzieci. Dziewczynkom zaczęło się nudzić, więc biegały po korytarzu i krzyczały. Gdzie byli rodzice? Bliżej niż myślicie, ale bardziej zajęci niż powinni. Co tak absorbowało ich uwagę? Odpowiedz jest prosta. Przedmioty, które miały ułatwić ludziom życie, a stały się swego rodzaju narkotykiem- tablety, smartphony , itp.  Dlaczego ludzie zamiast poświęcać czas dzieciom, które w pewien sposób zachowując się niegrzecznie, szukają zainteresowania ze strony swoich rodzicieli?  Miona przysięgła sobie, że nie pozwoli by cokolwiek na Ziemi, jakiś przedmiot materialny, był ważniejszy dla niej i dla Draco od potomka, a może w przyszłości potomków. Teraz do miejsca, w którym siedziała ciemnowłosa weszła kobieta z brzuchem porównywalnym do Hermiony pod względem wielkości. Nowoprzybyła zaczęła szukać czegoś w torebce, z której wypadła biała koperta. Nikt nie miał wątpliwości, co się tam znajduje. Kobieta szybko schowała paczuszkę do torebki i zaczęła udawać, że nic takiego, jak sytuacja z przed chwili, nie miało miejsca.  Miona zaczęła zastanawiać się, czy potępia... tego typu załatwianie spraw.  Z jednej strony uważała, iż jest to nie fair w stosunku do osób o niższych zarobkach, ale z drugiej strony, gdyby w ten sposób miałaby uratować Draco lub ich dziecko zapłaciłaby każdą cenę za wizytę u lekarza. Kobieta poczuła, że robi się głodna, więc wyciągnęła z torebki czekoladowy batonik.  W momencie, w którym miała rozerwać opakowanie , zobaczyła, iż jedno z dzieci patrzy na słodycz i oblizuje się.  Hermiona wstała i uklękła przy sześciolatku.
-Masz ochotę, kochanie?- zapytała a ruchem głowy wskazała batonik.
-Tak-odpowiedziało szczerze dziecko.
-Skarbie, nie zawracaj pani głowy- odpowiedziała najprawdopodobniej matka chłopca.
-Proszę- rzekła Miona dając dziecku batonik.- To żaden problem – powiedziała do kobiety.
-Co się mówi, słoneczko?
-Dziękuję.
Hermiona uśmiechnęła się ciepło do dziecka, po czym wstała.  Podeszła do ściany, gdyż doszła do wniosku, że czas rozprostować nogi. Zaczęła myśleć o paniach za kontuarem obok schodów. Swoją drogą to ciekawe, że jest pięć pielęgniarek, które siedzą i oglądają telewizję, bo nie mają, co robić, a na wizytę do lekarza, czasami, trzeba czekać miesiąc lub kilka, gdyż w przychodni przyjmuje tylko jeden. Później myśli Miony zaczęły krążyć wokół przedmiotów, które jeszcze powinna dokupić dla swojego maleństwa.  Z rozmyślenia wyrwał ją mężczyzna, który wszedł na korytarz.
-Co tu robisz, kochanie?-zapytała.
-Nie dzwoniłaś, więc Draco przysłał mnie na przeszpiegi.
-Jeszcze trochę i uduszę mojego męża- zaśmiała się ciężarna.
-Na którą godzinę miałaś?
- Na 14.
-Wiesz, że to było 3 godziny temu i zaraz najprawdopodobniej zamkną przychodnię.
Miona rozejrzała się po pomieszczeniu i stwierdziła, że  w kolejce przed nią została tylko jedna osoba, a za nią pięć. Co się stało? Kiedy minęły te trzy godziny. Hermiona miała poczucie, jakby dopiero, co przyszła.  
-W porządku?
-Tak, po prostu nie wiem, kiedy przeleciały te godziny.
-Zdarza- odpowiedział uśmiechając się.
-Hermiona Malfoy- Miona usłyszała swoje nazwisko.
-Nie musisz na mnie czekać.
-Jak już przyjechałem, to Cię odwiozę.
-Dlaczego nie zadzwoniliście?
-Bo nie wiedzieliśmy, czy przypadkiem nie przeszkodzimy Ci w czasie wizyty.
- Nie pomyślałam o tym- powiedziała uśmiechając się i zniknęła za drzwiami gabinetu.
Po trzydziestu minutach mężczyzna zobaczył swoją siostrę, która wyszła z pomieszczenia płacząc.
-Co się stało?



niedziela, 27 października 2013

Rozdział 15 cz. 2.

Hej :) Wam też weekend minął zdecydowanie za szybko? Rozdział zabetowany przez Catty. Dedykacja dla wszystkich :D
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zacisnęła mocno powieki. Gdy otworzyła oczy , zobaczyła, że siedzi przed drzwiami z jasnego drewna. Szybko wstała i podniosła rękę, jednak zatrzymała ją w połowie drogi do drzwi. „Czy powinnam się wtrącać w jego życie? Może ma własne problemy, a ja Mu jeszcze dorzucę. „ Rozmyślenia Hermiony przerwało skrzypnięcie, a w progu znajdował się On. Kobieta nie wytrzymałą i przytuliła się do Niego. Zdezorientowany objął swoją przyjaciółkę. Poczuł, że materiał Jego koszuli przemógł całkowicie, ale nie przejął się tym. Wprowadził Mionę do mieszkania i usadowił ją na kanapie, cały czas przytulając. Siedzieli w jednej pozycji dopóki z oczu Hermiony nie przestały wypływać kolejne łzy. Hermiona odsunęła się od swojego przyjaciela na nie wielką odległość i zaczęła patrzeć w Jego niezwykłe, niebieskie oczy. Obwódki były mocne, jednak im bliżej źrenic tym kolor tęczówek stawał się co raz jaśniejszy. Kobieta kochała te oczy, z których mogła czytać o wszystkim, co przeszedł Jej przyjaciel. Nie raz widziała w nich ból, cierpienie, ale częściej radość, błyskotliwość i empatię. Cieszyła się, że teleportowała się tutaj. Nie poganiał jej, nie zaczynał na siłę rozmowy, wiedział, iż jak będzie gotowa sama się odezwie i opowie Mu o wszystkim, czym chce się z Nim podzielić. Patrzyli na siebie w zupełnej ciszy przez długi czas, oboje byli głęboko pogrążani w myślach. Ona zastanawiała się, co ma powiedzieć, jak to sformułować. Czy powinna wspominać o śmierci Draco, a może narzucić na ten temat kurtynę milczenia. Natomiast On, myślał , co skłoniło Jego ukochaną przyjaciółkę do przybycia pod Jego drzwi. Jeżeli, ktoś ją skrzywdził, to Go popamięta. Przeczuwał, że na stan Hermiony mógł mieć wpływ jakiś fakt związany ze śmiercią Draco. Jak na przedstawiciela płci męskiej miał bardzo dobrze rozwiniętą intuicje, która podpowiadała Mu, że nadchodząca rozmowa będzie jedną z najtrudniejszych, w jego i tak nie usłanym różami, życiu. -Will’u… ------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W tym samym czasie: -Zab, Zab, Zabini- wrzasnęła Ginny próbując oderwać swojego męża od swojej szyi. -Coś się stało, kochanie, że przerywasz zabawę w takim momencie?- zapytał zdziwiony mężczyzn. -My się tu, jak słusznie zauważyłeś, bawimy, a co z Mioną?- powiedziała, po czym zeskoczyła z biurka, na którym dotąd siedziała, po czym strzepnęła niewidzialny kurz z ubrania. -Totalnie o Niej zapomniałem. Ginny spuściła głowę i zaczęła się zastanawiać, czy jest szansa, że jej mąż jeszcze dojrzeje i przestanie w kółko myśleć o jednym. - Chodźmy Ją poszukać- powiedział Blaise. -Wreszcie wpadłeś na coś mądrego, panie Zabini. -Ale, o co Ci chodzi? Diabełek nie poznał odpowiedzi na swoje pytanie, gdyż Jego żona zdążyła opuścić już klasę McGonagall. -Ginny? -Hm? -Swoją drogą, to w życiu nie pomyślałbym, że polubię biurko w sali McGonagall. Po tym stwierdzeniu oboje się roześmiali i wtuleni w siebie zaczęli przeszukiwać kolejne gabinety Hogwartu.

środa, 23 października 2013

Rozdział 15 cz. 1.

Rozdziała z opóźnieniem, za które przepraszam.Jest też wyjątkowo krótki, ale potrzebowałam takiej notki, aby Was wprowadzić w nowy wątek.  Z dedykacją dla wszystkich, którzy czekali :)
---------------------------------------------------------------------------------------------
Hermiona stała jak zaklęta i patrzyła niewidzącym wzrokiem na kartkę. Po chwili z oczu kobiety wyleciały dwie iskierki. Podpaloną kartkę Miona wrzuciła do kominka, po czym zsunęła się powoli i usiadła na podłodze. Nie myślała, bo nie wiedziała o czym powinna myśleć. Rozważać informacje na temat śmierci Draco. Zastanawiać się nad osieroconą córka Smoka. Może powinna myśleć o sytuacji w jakiej się znalazła, a może pastwić się na sobą za spowodowanie śmierci Snape? Ostatni pomysł odpadł w pierwszej kolejności, gdyż chciała być posłuszna wobec ostatniej woli jej byłego nauczyciela. Miona myślała o niczym i o wszystkim zarazem. Nagle znikąd usłyszała TEN głos. Głos kobiety. -Nie martw się przeszłością. Na nią nie masz już wpływu. Skup się na przyszłości. Ją jeszcze możesz zmienić. -powiedziała tajemniczo nieznajoma. Przerażana Hermiona zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, jednak, tak jak wcześniej, niczego nie zobaczyła. -Co się ze mną dzieje?-Kobieta schowała głowę w dłoniach. Za wiele wrażeń jak na jeden dzień, który nastąpił po nie przespanej nocy. Miała ochotę uciec daleko od tego wszystkiego. Znała tylko jedno miejsce, które mogło przynieść ukojenie, jednak było niedostępne dla niej. Ramiona Draco. W nich zawsze czuła się bezpieczna. Wiedziała, że cokolwiek się stanie, on jest obok. Dokąd powinna się udać? Po chwili przypomniała sobie, iż zna osobę, która doskonale ją zrozumie i będzie wiedziała, co Miona musi zrobić, aby poradzić sobie z trudną sytuacją.

niedziela, 13 października 2013

:)

Hej!
Witam Was w ten zamglony,  pochmurny, jak za razem ponury dzień pażdziernika. Dodałam nn w zakładce "Dtkcw".
Z okazji, Dnia Edukacji Narodowej chcę Wam życzyć spełnienia marzeń co do świadectw, jeżeli jest to Wasz ostatni rok, abyście dostali się do wymarzonych szkół, byście mieli dużo znajomych, na których można polegać i aby czas, jaki spędzacie w instytucji zwanej szkołą był czasem dobrze spędzonym i zagospodarowanym :) Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie dla Was udany :)

sobota, 5 października 2013

Rozdział 14 cz.2.

Nie wiem, od czego zacząć. Chyba od podziękowań. Dziękuję za to, ze wczorajszą liczbę wyświetleń. Byłam mile zaskoczona. Jeszcze raz dziękuję <3 . Rozdział z punktu widzenia Snape'a.  Dedykacja dla osób, które miały w życiu problemy sercowe. Podziękowania dla bety.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jednym szybkim ruchem rozerwała kopertę , a jej zawartość w ogóle nie zdziwiła Miony. W środku znalazła zgiętą na pół białą kartkę.  Otworzyła ją i zaczęła czytać:
                                                               Droga Hermiono!
            Zapewne nie dziwi Cię to, że akurat z Tobą chciałem się pożegnać.  Piszę ten list z jeszcze jednego powodu -nie chcę, abyś miała wyrzuty sumienia. Pragnę także, byś mnie zrozumiała, dlatego opiszę Ci, co czułem przez te wszystkie lata.
            Gdy zobaczyłem  Cię pierwszy raz, zauważyłem w Twoich oczach inteligencję i radość oraz pewien tajemniczy błysk. Kiedy dowiedziałem się, iż jesteś… Kiedy dowiedziałem się, iż jesteś szlamą, poczułem zazdrość. Uczucie to wynikało z faktu, że trafiłaś do Gryfindoru i nie miałaś szansy trafić do Slytherinu. Gdy Cię uczyłem czułem, że nie pasujesz do domu, w którym się znalazłaś.   Widziałem tę chęć wyszalenia się i bunt. Cieszyłem się, kiedy dowiedziałem się, że przenosisz się do Slytherinu. Zauważyłem, że szybko zaczęłaś się utożsamiać z nowym przydziałem. Kiedy dyrektor wpadł na pomysł z indywidualnymi  zajęciami z przystosowania psychiki do życia dorosłego uważałem, że to nie jest Wam potrzebne. Zmieniłem zdanie, gdy przyszła kolej na Ciebie. Odkryłem, iż Tobie to było jak najbardziej potrzebne.  Dowiedziałem się, że pod tą skorupą buntowniczki znajduje się dziewczyna, która czegoś potrzebuje. Potrzebowałaś bezpieczeństwa, bo byłaś w pewien sposób nieśmiała. W czasie tych zajęć zacząłem czuć do Ciebie coś więcej niż sympatię, którą poczułem, gdy pierwszy raz Cię zobaczyłem, ale którą dokładnie ukrywałem przed światem. Wiedziałem, że jesteś moim ideałem kobiety. Zakochałem się. Nie widziałem świata poza Tobą. Gdy kiwałaś mi głową i uśmiechałaś się na przywitanie, musiałem walczyć z samym sobą, abyś nie spostrzegła, iż za każdym razem chciałem skakać z radości.  Irytowało mnie to, że traktowałaś mnie tylko jak przyjaciela. Po każdych naszych zajęciach marzyłem, że w przyszłości zostaniesz panią Snape.  Moje plany legły w gruzach, gdy podczas jednych z naszych lekcji przez przypadek powiedziałaś, że się zauroczyłaś w "Draco’’nie Malfoy’u i że boisz się, iż on może Cię skrzywdzić lub zranić. Czułem się wtedy... sam nie wiem jak to nazwać. Chyba zazdrosny, ale wiedziałem jedno. Wiedziałam, że gdyby on Ci coś zrobił, zabiłbym Go.  I wtedy to się stało. Pocałowałem Cię. Nie żałuję tego. Dzięki temu miałem pewność, że mnie nie kochałaś, bo i tak wybrałaś jego.  Pamiętam, co mi wtedy powiedziałaś: „ Profesorze ,możemy udawać, że nic się nie stało?”. Zgodziłem się, ale już nigdy nie było, jak przedtem. Widziałem, że czujesz się skrępowana w mojej obecności. W kilka miesięcy później skończyłaś szkołę, jednak ja cały czas sprawdzałem, co się działo w Twoim życiu.  Gdy dowiedziałem się, jak ten bydlak Cię skrzywdził, chciałem dopełnić obietnicy, ale domyśliłem się, że cierpiałabyś jeszcze bardziej, gdyby Draco zginął. Tej feralnej nocy byłem na stacji. Widziałem, że poszłaś do środka. Zobaczyłem, jak Smok przesiada się na Twoje miejsce, żeby mieć na oku śpiącą Dramionę. Wtedy zobaczyłem ją.  To  ona rzuciła zaklęcie na ten patyk- nie wiem, jak to się nazywa.  To coś wisiało dokładnie nad Dramioną. Ona chciała zabić Twoją córkę, bo sądziła, że wtedy Draco z nią zostanie.  Nie wiedziałem, co robić. Rzuciłem zaklęcie spowalniające na to coś i krzyknąłem: Draco, popatrz w górę. On wykonał moje polecenie i zobaczył spadający przedmiot, który leciał w kierunku Dramiony. Bez namysłu rzucił się na nią, aby okryć ją swoim ciałem. Chwilę później to coś wbiło się w jego plecy, zabijając go od razu. Widziałem, jak wychodzisz z budynku, jak widzisz co się stało, jak biegniesz w stronę kabrioletu i jak krzyczysz jego imię, jak odpinasz Dramionę z fotelika i przytulasz ją mocno. Czekałem dopóki nie przyjechał ten pojazd wydający irytujący dźwięk. Później zająłem się tym, aby ta wiedźma została skazana na śmierć. Pilnowałem także, abyś się nie dowiedziała, że to jej wina, bo nie chciałem, abyś pod wpływem emocji zrobiła coś, czego mogłabyś żałować do końca życia. Gdy morderczyni poniosła najgorszą z możliwych kar, adoptowałem jej córkę. Tajne źródła doniosły mi, że sama chciałaś to zrobić, gdy dowiedziałaś się, że ona zginęła. Dopilnowałem, abyś nie poznała powodu jej śmierci.  Wiedziałem, że nie pozwoliłabyś, by córka Draco trafiła do Domu Czarodzieja, a gdybyś miała się nią opiekować, ona przypominała by Ci o tym, dlaczego.. (wiesz, o co mi chodzi). Postanowiłem, że nie będę więcej ingerował w Twoje życie. Bałem się, że wtedy mogłabyś próbować zastąpić Draco moją obecnością, a ja nie chciałem, abyś była ze mną z takiego powodu, wolałem, byś mnie kochała i dlatego była moją partnerką. Wiedziałem jednak, że to nigdy nie nastąpi.
            Kilka dni przed planowanym samobójstwem postanowiłem, że sprawdzę, co u Ciebie. Przeczytałem Twój pamiętnik i dowiedziałem się z  niego, że obwiniasz siebie za śmierć Draco, dlatego postanowiłem wyznać Ci prawdę. Chcę, abyś wiedziała, że odbieram sobie życie, gdyż nie mogę dłużej żyć bez Ciebie. Nie mam Ci za złe tego, że nie potrafiłaś mnie pokochać w taki sposób, w jaki ja chciałabym, abyś to uczyniła.
                                                                                                              Na zawsze Twój

                                                                                                               Severus Snape.

piątek, 4 października 2013

Rozdział 14 cz. 1.

To już prawie miesiąc od ostatniego rozdziału, za co przepraszam. Wiem, że jak na taką długą przerwę, powinnam wrzucić bardzo długą notkę, ale niestety wyszło jak zawsze. Z dedykacją dla każdego, kto nie może doczekać się 14.10.2013 r. :) Podziękowania dla Catty, za bardzo, bardzo szybkie sprawdzenie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
-Chodzi o Snape’a.
-O Snape’a..?- powtórzyła niepewnie Miona.
-Snape popełnił samobójstwo.
-Samobójstwo…?- powtórzyła oszołomiona kobieta.
-Powiesił się.
-Dla… Dlaczego?
-Jedyne, co zostawił, to list zaadresowany do Ciebie.
-Do mnie?
-Proszę – powiedziała nauczycielka, wręczając pannie Granger zaklejoną kopertę. Hermiona wyciągnęła drżącą dłoń, aby wziąć ją od Mcgonagal.  Nie doszła pani Malfoy zaczęła obracać kartkę w ręce. Jedyne, co było na niej napisane:
"Przekazać Hermion’ie Granger" – w stylu Snape’a, aby umieścić wszystko, co najważniejsze, w jak najmniejszej formie. Pierwsza łza spłynęła po policzku Miony.
-Czy... czy ja mogłabym przeczytać ten list w lochach?- zapytała się dyrektorki Hogwartu.
-Hasło to: Ku czci wielkiego czarodzieja Severusa Snape’a.
-Dziękuję.

Miona, schodząc  głęboko się zastanawiała nad tym, co usłyszała w gabinecie Minevry. „Snape popełnił samobójstwo”. Z oddali dochodził ją śmiech jej przyjaciół, jednak Granger była zbyt rozbita, aby skupić na tym uwagę. Nie interesowały ją zmiany w Hogwarcie, a było ich wiele. Stanęła przed wielką ścianą, z której jak żyw spoglądał na nią nauczyciel eliksirów. Nic nie powiedział, jednak kobieta zobaczyła w jego oczach ból. Ból, jaki odczuwa osoba zraniona emocjonalnie. Hermiona przez moment  w milczeniu przyglądała się twarzy starszego mężczyzny, która się zmieniła. Widniało na niej więcej zmarszczek, a włosy dookoła niej straciły swój stary czarny kolor ustępując miejsca siwiźnie. Hermiona beznamiętnie, wręcz automatycznie, wypowiedziała hasło, a drzwi natychmiast się otworzyły. Kobieta przez chwilę stała w progu, przyglądając się pomieszczeniu. Nic się w nim nie zmieniło. No może z wyjątkiem warstwy kurzu, która  była większa, niż ta, jaką Miona zapamiętała z lat szkolnych.  Hermiona bała się poruszyć, gdyż nie chciała zniszczyć tej wyjątkowej atmosfery panującej w lochach. Po chwili zacisnęła dłoń w pięść, aby nie zacząć płakać. Gest ten przypomniał jej o dwóch ważnych rzeczach. Oczami wyobraźni zobaczyła 15.10. , kiedy Snape powiedział jej następujące słowa: „ Płacz może być oznaką słabości lub siły człowieka. Tylko inteligentna osoba  wie, w którym momencie życia może sobie na to pozwolić, a Ty nią jesteś, więc powinnaś zdawać sobie sprawę, że Twoja babka nie chciałaby, abyś co roku traciła jeden dzień z życia na opłakiwaniu jej.”  Drugą rzeczą o jakiej  Miona sobie przypomniała ,była biała koperta. Hermionia podeszła do biurka i rzuciła na nie zaklęcie zabezpieczające, gdyż bała się, że siadają starłaby kurz z mebla, a nie chciała niczego zmieniać w tym zwykłym, a zarazem niezwykłym pomieszczeniu. Usiadła na biurku i powtórnie zaczęła przyglądać się kopercie. „Czy ja na pewno chcę poznać jej zawartość?”- pytała samą siebie. Jednym szybkim ruchem rozerwała kopertę , a jej zawartość…(c.d.n.)